WIARA PRZEKRACZA PRZEKONANIE ROZUMOWE

Żyjemy w czasach, kiedy za pomocą technologii /rozwijającej się szybciej niż moralna dojrzałość człowieka/ możemy dużo i bardzo dużo nie tylko zbadać, ale i udowodnić. Choć, trzeba szczerze przyznać, że nadal więcej nie wiemy niż wiemy na przykład w zakresie kosmologii. Współczesny świat niczym biblijny Adam chce wszystko nazywać i definiować. Niejednokrotnie bardziej na podstawie własnego widzi mi się niż obiektywnej prawdy /która w swej strukturze ontycznej nie jest stopniowalna/. Czy zatem osoba wierząca może przekonać do wiary tak zwaną osobę niewierzącą? Czy dowody stricte racjonalne mogą stać się trwałym fundamentem wiary w Niewidzialnego Boga przekraczającego wszelkie kategorie rozumowe?

Zawsze ilekroć szukamy odpowiedzi na pytania dotyczące Boga i wiary, powinniśmy sięgać do Pisma Świętego. Zresztą nie tylko wtedy powinniśmy doń sięgać. Nasza codzienność powinna być naznaczona poSŁUSZEŃSTWEM Słowu Boga; daniem Mu poSŁUCHU. Czy zatem solidnym fundamentem wiary może być dowód rozumowy; statystyczny, matematyczny, filozoficzny, kosmologiczny? Św. Paweł i Katechizm Kościoła Katolickiego wskazują wprost, że do poznania Boga można dojść na drodze racjonalnej, ALE w pewnym momencie ramię racjonalności okaże się zbyt krótkie, aby sięgnąć do Boga i Boga, który jako Byt Absolutny nie ma ani początku, ani końca /stąd niezasadne jest pytanie: Co było przed Bogiem albo kto stworzył Boga/. Stwórcę możemy poznać z piękna stworzenia. Chrystusa możemy zgłębiać rozumem jako Prawdę /Drogę i Życie/. To prawda, ale… Czy chcemy, aby nasze praktyki sakramentalne opierały się tylko na suchych wyliczeniach, że „z Bogiem bardziej się opłaca”? Wiara przez nadzieję ma prowadzić do Miłości. Miłość niemożliwa jest bez „tak” naszej wolności; owego maryjnego FIAT – NIECH MI SIĘ STANIE WEDŁUG SŁOWA TWEGO.  

Już historia Judasza udowadnia, że trwała wiara przekracza rzeczywistość widzialną; że domaga się sięgnięcia dalej niż statystyczne wyliczenia czy klasyczne dowody na istnienie Boga /np. Pięć dróg-dowodów św. Tomasza z Akwinu/. Judasz bowiem towarzyszył Jezusowi Chrystusowi przez trzy lata. Był świadkiem Jego cudów; nawet tych najbardziej spektakularnych, jak wskrzeszenia z martwych. a JEDNAK w najważniejszym momencie swojego życia – w chwili próby wiary, sprzedał Mistrza z Nazaretu za 30 srebrników. Jego decyzja była świadoma i dobrowolna; zaplanowana i wyrachowana. Tak, został zwiedziony przez Diabla, ale Zły do zwiedzenia potrzebuje naszej zgody – wolnej woli, wyboru i decyzji oraz świadomości. Judasza do Jezusa jako Mesjasza – do wiary w Niego, nie przekonały dowody „widzialne”; rozumowe, namacalne /w przeciwieństwie do św. Tomasza uchodzącego za niedowiarka/. Przez trzy lata – towarzysząc Chrystusowi wraz z innymi Uczniami, oglądał i niejako „dotykał” dowodów świadczących o Boskości Jezusa. A JEDNAK to nie wystarczyło, aby poszedł za Nim ku Wieczności, bowiem… WIARA TO ZA-UFANIE, to ZA-WIERZENIE, pójście z wiarą za tym, co wymyka się ludzkim dociekaniom i kategoriom. Wiara przekracza rozum, dlatego św. Jan Paweł II w encyklice Fides et ratio przekonywał, że duch ludzki unosi się ku kontemplacji Prawda /Boga/ na dwóch skrzydłach: Wiary i rozumu. Nie czekaj na cuda. Jeśli nie ufasz Bogu i cuda cię do niczego nie przekonają. Wiara bez zaUFANIA zawsze ma swoje „ale”.  

Jeśli chcesz „przekonać” swoich znajomych do Boga, to nie rozbudzisz w nich wiary, jeśli najpierw nie wejdą na drogą osobistego spotkania z żywym Bogiem. Wiara bowiem to relacja między dwoma osobami: osobą ludzką /człowiekiem/ i Osobą /Osobami Trójcy Świętej/ Boską. Dowody filozoficzne, statystyki, wyliczenia to tylko dodatek – i to niezwykle zawodny, bo jeśli mieści się w przestrzeni racjonalnej, to zawsze może podlegać dyskusji. Zresztą akt wiary też jest dyskusyjny, jeśli… jest tylko deistycznym stwierdzeniem, że „Bóg istnieje, ale się nami nie zajmuje”. 

TYLKO osobiste świadectwo wiary próbowanej i ukrytej w codzienności może stać się dla poszukujących Boga iskierką do otwarcia się na dar łaski, jakim jest wiara. Wiara jest łaską. Nikt z nas na nią nie zasłużył i nie zasłuży. Warto za nią dziękować Bogu, jeśli ją w sercu nosimy – i warto nie tylko ją w sercu nosić, ale także się nią dzielić, pokazując swoim życiem, a nie tylko słowem i praktykami religijnymi, że WIERZYMY, czyli UFAMY; że idziemy za Zbawicielem w poSŁUCHU Jego Słowa zaWIERZAJĄC MU. 

Zatem: Do zobaczenia najpóźniej w Niebie 🙂

Przemysław Janiszewski 

Dodaj komentarz